Rozdział
1
Cieszyłam
się niezmiernie, że w końcu wyjaśnił mi to wszystko. Próbowałam
wyciągnąć to z niego już bardzo długo. A jednak udało mi się.
Postanowiłam porozmawiać z szefem mojej wytwórni. Nie była to
zwyczajna wytwórnia, nie taka, która traktuje swoich podopiecznych
jak rzeczy. Wręcz przeciwnie – miałyśmy dużą wolność w
tworzeniu muzyki i wolność oraz przestrzeń osobistą. Nie można
było się tu dostać tylko dlatego, że przespało się z szefem, a
on w ten sposób nagradza. To była istnie nowa rewolucja
wytwórniowa. Cały czas mam nadzieję, iż inne firmy pójdą w
ślady za NU' Entertainment.
Kiedy
dotarłam do budynku od razu zmierzyłam w kierunku biura szefa. Był
to przemiły pan w średnim wieku który miał bardzo wysokie zasady
moralne. Delikatnie zapukałam, a kiedy usłyszałam wesołe
„proszę”, nie zawachałam się nawet, żeby otworzyć drzwi do
gabinetu.
-
Dzień dobry, ahjussi! - przywitałam się, kłaniając się bardzo
nisko. Szef skinął na mnie głową i uśmiechnął się. Zawsze był
w bardzo dobrym humorze. Zwłaszcza od czasu kiedy o naszej wytwórni
zrobiło się głośno.
-
Dzień dobry, mała geniuszko! Co cię do mnie sprowadza? - zapytał
wskazując mi fotel, który był ustawiony naprzeciwko niego po
drugiej stronie jego biurka. Ułożył ręce jak psycholog. Usiadłam
delikatnie na fotelu, który mi wskazał i westchnęłam.
-
Wie ahjussi, że przyjaźnię się z Zelo z TS Entertainment –
pokiwał głową na znak, iż rozumie – No więc, z powodu Bangtan
Boys z Big Hit Entertainment, zespół w którym rapuje zmienił się
z mega silnych w muzyce, na podskakujących chłopców z drugiej
klatki.
-
Naprawdę? To niedobrze! Ale Bangtan Boys to przecież rookie! -
zaskoczył się.
-
Tak. Ale hottest rookie 2014...
-
W sumie... No ale to też nie za bardzo nasza sprawa. Raczej TS, bo
to oni się poddają. - odrzekł, zamyślając się. I w tej chwili
stwierdziłam, że ma dużo racji. Jednak dalej nie mogłam patrzeć
jak muszą się z tym męczyć Junhong i Yongguk. To na pewno im nie
pasowało. Kiedyś przecież rapowali, teraz tylko gadają do rytmu.
Bardzo lubiłam B.A.P, a Zelo był według mnie najlepszym raperem w
Korei.
-
Co ahjussi powie, żebyśmy zdetronizowały tych całych Bangtan
Boys? - zaśmiałam się złowieszczo. Pan Lee spojrzał na mnie z
zaciekawieniem.
-
Ale... wy jesteście grupą dziewczyn, a oni chłopców. - powiedział
zmieszany. - kategoryzujecie się do innych rywalizacji.
-
Tak, tak et cecera, et cecera! Wiem, ahjussi! Chodziło mi o
tworzenie bardziej... silnej muzyki niż oni! - powiedziałam
zadowolona z samej siebie, że znalazłam opisujące to słowo.
-
A kto to będzie wymyślał? - zapytał pan Lee. Jego uśmiech znowu
powrócił.
-
Nie wiem... - odpowiedziałam zrezygnowana i westchnęłam. Spuściłam
głowę i objęłam ją rękami. A jednak nie uda mi się w ten
sposób pomścić przyjaciela. Pan Lee nagle wstał i zaczął
wychodzić z gabinetu. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego –
Gdzie ahjussi idzie?
-
Do Big Hit. - odpowiedział uśmiechnięty. Uniosłam jedną brew w
niedowierzaniu tego, co przed chwilą usłyszałam.
-
Po cholerę? - zapytałam. - Aish, mianhae ahjussi! Po co chciałam
powiedzieć. - dodałam a pan Lee wybuchnął śmiechem. Wskazał mi
tylko żebym wstała i poszła razem z nim. Nie do końca widziałam
sensu, żeby przychodzić do wytwórni wroga. Jednak nie wiedziałam,
że mój szef zna większość szefów koreańskich wytwórni
osobiście, dlatego łatwo dostaliśmy się do budynku.
Szłam
wraz z moim szefem przez korytarz, choc wyglądało to bardziej
jakbym szła z obstawą albo z własnym dziadkiem, bo pan Lee był
trochę niski i grubawy. W korytarzu napotkaliśmy grupę siedmiu
chłopców, mogłam się tylko domyślić, że to oni.
-
Annyeonghaseyo! - powiedzieli wszyscy, kłaniając się, a ja i mój
szef zrobiliśmy to samo. Moją uwagę przykuło dwóch chłopców
stojących z boku. Jeden z nich miał czerwono-brązowe włosy, duże
oczy i nos, a drugi również miał duże oczy i nos, ale
blond-brązowe włosy, i rzucał w moim kierunku poważne spojrzenie.
Podniosłam jedną brew do góry, a on nagle uśmiechnął się, nie
do końca wiem czy to był uśmiech, wyszczerzając zęby. Było to
zabawne a zarazem urocze, więc szkoda byłoby nie odwzajemnic
uśmiechu. Ja jednak uśmiechnęłam się bardziej normalnie niż on,
unosząc tylko kąciki ust do góry. Nadal z uśmiechem na ustach
pomachał mi, więc ja delikatnie uniosłam rękę, i tak żeby nikt
nie widział, odmachałam mu. Nawet nie zauważyłam, że pan Lee
rozmawiał w tej chwili z liderem zespołu i praktycznie chyba o mnie
zapomniał. Tych dwóch chłopców podszedło do mnie.
-
Cześć! - powiedział blondyn – Skąd jesteś?
-
Z Polski. - odpowiedziałam. Nagle zauważyłam jego zmieszanie i
tego drugiego też – takie całkiem duże państwo na wschód od
Niemiec, znane z krwawej historii, pierogów, gościnności i dobrej
wódki. To ostatnie to nie wiem czy prawda, ale ludzie tak mówią. -
opowiedziałam. Czułam się zażenowana, że nie znają mojego
państwa. Ciekawe co mieli z geografii.
-
A ja słyszałem, że znani też są z pięknych dziewczyn! - dodał
blondynek ponownie się uśmiechając. W sumie tak też ludzie mówią.
Więc teraz nie wiedziałam czy wiedział coś o tej Polsce, czy był
to marny tekst na podryw. - A tak w ogóle to jestem Taehyung, ale
mów mi jak sobie zażyczysz. - powiedział wyciągając w moją
stronę rękę. Potrząsneliśmy i drugi też wyciągnął rękę.
-
Jungkook... - rzekł nieśmiało.
-
Julia. - powiedziałam w końcu. Blondyn nagle złapał mnie za
ramię.
-
Omona! Jakie śliczne imię! Szkoda, ze nie jestem Romeo~- zaśmiał
się. Był trochę nachalny i nie do końca kulturalny. Patrzył mi
się głęboko w oczy i szczerzył się. Ach, i dosyć mnie
zdenerwował, że porównał mnie do postaci, która pochodziła z
książki za którą nie przepadam. Za to coś mnie w nim ruszyło.
Nie wiem czy to jego ładne oczy, wąskie usta czy przystojność...
„Zaraz, zaraz! Ogarnij się, Julia! Nie możesz zakochać się we
wrogu~” mówił mi głos w podświadomości, jednak im dłużej się
do mnie uśmiechał, im dłużej jego śliczne ślepia się we mnie
wlepiały, tym cichszy wydawał się ten krzyczący głos. Zmusiłam
się jednak do tego, żeby mi się tak nie spodobał i odwróciłam
od niego wzrok na tego drugiego.
-
Jesteś maknae? - zapytałam, wiedząc to oczywiście. Nie użyłam
też honoraria, żebym wyglądała na pewną siebie, silniejszą i
żeby myśleli, że wcale mi na nich nie zależy, że są jak zwykli
przechodnie na ulicy, a nie idole. Bardzo cieszyłam się też z
mojej postawy wobec wokalisty. Obojętność powinna dać mu do
zrozumienia, że moja nieprzystępność jest aż tak duża, że i
jego uroda mnie nie interesuje.
-
Tak. A ty...? - zapytał chyba zdziwiony moim pytaniem. I dobrze. O
to mi właśnie chodziło. Blondyn skakał, łapał mnie za ramię i
dziubał w policzek, tylko po to żeby zwrócić na siebie uwagę i
żebym znowu na niego popatrzyła. Ja jednak dalej byłam względem
niego obojętna i prowadziłam konwersację z panem
„jak-to-nie-wiesz-kim-jestem-?!”.
-
Owszem. - odpowiedziałam zadowolona. Nie wiem jak to się stało,
ale blondyn klęczał przede mną, objął mnie w biodrach i miział
mnie po brzuchu swoim nosem. Nie powiem; byłam odrobinę skrępowana
jego postępowaniem – yyy... On tak zawsze? Zachowuje się jak
zwierze... - powiedziałam wyraźnie zaznaczając moją pretensję.
-
Proszę, popatrz na mnie~ - powiedział przytulając się do mojego
brzucha. To było strasznie dziwne. Mimowolnie zerknęłam na tego
dziwaka. Pogłaskałam go ręką po głowie, jednak wyrażając
niechęć względem jego osoby.
-
Ych... okej... dobre zwierze... możesz mnie już puścić. -
powiedziałam, próbując odciągnąć jego głowę ode mnie. Cała
reszta zespołu nagle wybuchła śmiechem.
-
Chyba się mu spodobałaś, eungkyakyakya~ - wyśmiał mnie jeden z
raperów. Nawet pan Lee się śmiał. To było okropnie upokarzające.
-
Ach, ale niestety musimy już iść. Innym razem... się
poprzytulacie, hahaha – powiedział staruszek i zmierzył w
kierunku drzwi. Chciałam też już sobie pójść, ale Taehyung
wciąż nie chciał mnie puścić.
-
Puszczę Cię, jak dasz mi swój numer~ - powiedział ściskając
mnie bardziej. Może ci jeszcze podam mój adres, co?
-
15. - powiedziałam mu numer z dziennika. Cały zespół znów
wybuchnął śmiechem, a wokalista wydął wargi i powiedział cicho
„telefonu~”, po czym dodał „tylko prawdziwy numer. Jak podasz
nieprawdziwy to i tak cię znajdę~” i wywalił język. - Aish...
daj mi twój telefon... - wyciągnął z tylnej kieszeni spodni
nowego Samsunga Galaxy III i podał mi go. Szybko dodałam się do
nowej listy kontaktów i niestety wpisałam swój prawdziwy numer.
Oddałam mu komórkę i w końcu wypuścił mnie z uścisku.
Ukłoniłam się i powiedziałam – Annyeonghaseyo. - i odeszłam
szybko w kierunku drzwi.
-
Pa pa, Julciu~ - krzyknął jeszcze Taehyung.
// Yulu
Boże, ja nie chcę go tak traktować >.< jest zbyt słodziachny >.<
Troszkę OOC, ale cóż... zdarza się, jutro będzie lepiej XD