poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 1 [Power Of Friendship]


Rozdział 1
Cieszyłam się niezmiernie, że w końcu wyjaśnił mi to wszystko. Próbowałam wyciągnąć to z niego już bardzo długo. A jednak udało mi się. Postanowiłam porozmawiać z szefem mojej wytwórni. Nie była to zwyczajna wytwórnia, nie taka, która traktuje swoich podopiecznych jak rzeczy. Wręcz przeciwnie – miałyśmy dużą wolność w tworzeniu muzyki i wolność oraz przestrzeń osobistą. Nie można było się tu dostać tylko dlatego, że przespało się z szefem, a on w ten sposób nagradza. To była istnie nowa rewolucja wytwórniowa. Cały czas mam nadzieję, iż inne firmy pójdą w ślady za NU' Entertainment.
Kiedy dotarłam do budynku od razu zmierzyłam w kierunku biura szefa. Był to przemiły pan w średnim wieku który miał bardzo wysokie zasady moralne. Delikatnie zapukałam, a kiedy usłyszałam wesołe „proszę”, nie zawachałam się nawet, żeby otworzyć drzwi do gabinetu.
- Dzień dobry, ahjussi! - przywitałam się, kłaniając się bardzo nisko. Szef skinął na mnie głową i uśmiechnął się. Zawsze był w bardzo dobrym humorze. Zwłaszcza od czasu kiedy o naszej wytwórni zrobiło się głośno.
- Dzień dobry, mała geniuszko! Co cię do mnie sprowadza? - zapytał wskazując mi fotel, który był ustawiony naprzeciwko niego po drugiej stronie jego biurka. Ułożył ręce jak psycholog. Usiadłam delikatnie na fotelu, który mi wskazał i westchnęłam.
- Wie ahjussi, że przyjaźnię się z Zelo z TS Entertainment – pokiwał głową na znak, iż rozumie – No więc, z powodu Bangtan Boys z Big Hit Entertainment, zespół w którym rapuje zmienił się z mega silnych w muzyce, na podskakujących chłopców z drugiej klatki.
- Naprawdę? To niedobrze! Ale Bangtan Boys to przecież rookie! - zaskoczył się.
- Tak. Ale hottest rookie 2014...
- W sumie... No ale to też nie za bardzo nasza sprawa. Raczej TS, bo to oni się poddają. - odrzekł, zamyślając się. I w tej chwili stwierdziłam, że ma dużo racji. Jednak dalej nie mogłam patrzeć jak muszą się z tym męczyć Junhong i Yongguk. To na pewno im nie pasowało. Kiedyś przecież rapowali, teraz tylko gadają do rytmu. Bardzo lubiłam B.A.P, a Zelo był według mnie najlepszym raperem w Korei.
- Co ahjussi powie, żebyśmy zdetronizowały tych całych Bangtan Boys? - zaśmiałam się złowieszczo. Pan Lee spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Ale... wy jesteście grupą dziewczyn, a oni chłopców. - powiedział zmieszany. - kategoryzujecie się do innych rywalizacji.
- Tak, tak et cecera, et cecera! Wiem, ahjussi! Chodziło mi o tworzenie bardziej... silnej muzyki niż oni! - powiedziałam zadowolona z samej siebie, że znalazłam opisujące to słowo.
- A kto to będzie wymyślał? - zapytał pan Lee. Jego uśmiech znowu powrócił.
- Nie wiem... - odpowiedziałam zrezygnowana i westchnęłam. Spuściłam głowę i objęłam ją rękami. A jednak nie uda mi się w ten sposób pomścić przyjaciela. Pan Lee nagle wstał i zaczął wychodzić z gabinetu. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego – Gdzie ahjussi idzie?
- Do Big Hit. - odpowiedział uśmiechnięty. Uniosłam jedną brew w niedowierzaniu tego, co przed chwilą usłyszałam.
- Po cholerę? - zapytałam. - Aish, mianhae ahjussi! Po co chciałam powiedzieć. - dodałam a pan Lee wybuchnął śmiechem. Wskazał mi tylko żebym wstała i poszła razem z nim. Nie do końca widziałam sensu, żeby przychodzić do wytwórni wroga. Jednak nie wiedziałam, że mój szef zna większość szefów koreańskich wytwórni osobiście, dlatego łatwo dostaliśmy się do budynku.
Szłam wraz z moim szefem przez korytarz, choc wyglądało to bardziej jakbym szła z obstawą albo z własnym dziadkiem, bo pan Lee był trochę niski i grubawy. W korytarzu napotkaliśmy grupę siedmiu chłopców, mogłam się tylko domyślić, że to oni.
- Annyeonghaseyo! - powiedzieli wszyscy, kłaniając się, a ja i mój szef zrobiliśmy to samo. Moją uwagę przykuło dwóch chłopców stojących z boku. Jeden z nich miał czerwono-brązowe włosy, duże oczy i nos, a drugi również miał duże oczy i nos, ale blond-brązowe włosy, i rzucał w moim kierunku poważne spojrzenie. Podniosłam jedną brew do góry, a on nagle uśmiechnął się, nie do końca wiem czy to był uśmiech, wyszczerzając zęby. Było to zabawne a zarazem urocze, więc szkoda byłoby nie odwzajemnic uśmiechu. Ja jednak uśmiechnęłam się bardziej normalnie niż on, unosząc tylko kąciki ust do góry. Nadal z uśmiechem na ustach pomachał mi, więc ja delikatnie uniosłam rękę, i tak żeby nikt nie widział, odmachałam mu. Nawet nie zauważyłam, że pan Lee rozmawiał w tej chwili z liderem zespołu i praktycznie chyba o mnie zapomniał. Tych dwóch chłopców podszedło do mnie.
- Cześć! - powiedział blondyn – Skąd jesteś?
- Z Polski. - odpowiedziałam. Nagle zauważyłam jego zmieszanie i tego drugiego też – takie całkiem duże państwo na wschód od Niemiec, znane z krwawej historii, pierogów, gościnności i dobrej wódki. To ostatnie to nie wiem czy prawda, ale ludzie tak mówią. - opowiedziałam. Czułam się zażenowana, że nie znają mojego państwa. Ciekawe co mieli z geografii.
- A ja słyszałem, że znani też są z pięknych dziewczyn! - dodał blondynek ponownie się uśmiechając. W sumie tak też ludzie mówią. Więc teraz nie wiedziałam czy wiedział coś o tej Polsce, czy był to marny tekst na podryw. - A tak w ogóle to jestem Taehyung, ale mów mi jak sobie zażyczysz. - powiedział wyciągając w moją stronę rękę. Potrząsneliśmy i drugi też wyciągnął rękę.
- Jungkook... - rzekł nieśmiało.
- Julia. - powiedziałam w końcu. Blondyn nagle złapał mnie za ramię.
- Omona! Jakie śliczne imię! Szkoda, ze nie jestem Romeo~- zaśmiał się. Był trochę nachalny i nie do końca kulturalny. Patrzył mi się głęboko w oczy i szczerzył się. Ach, i dosyć mnie zdenerwował, że porównał mnie do postaci, która pochodziła z książki za którą nie przepadam. Za to coś mnie w nim ruszyło. Nie wiem czy to jego ładne oczy, wąskie usta czy przystojność... „Zaraz, zaraz! Ogarnij się, Julia! Nie możesz zakochać się we wrogu~” mówił mi głos w podświadomości, jednak im dłużej się do mnie uśmiechał, im dłużej jego śliczne ślepia się we mnie wlepiały, tym cichszy wydawał się ten krzyczący głos. Zmusiłam się jednak do tego, żeby mi się tak nie spodobał i odwróciłam od niego wzrok na tego drugiego.
- Jesteś maknae? - zapytałam, wiedząc to oczywiście. Nie użyłam też honoraria, żebym wyglądała na pewną siebie, silniejszą i żeby myśleli, że wcale mi na nich nie zależy, że są jak zwykli przechodnie na ulicy, a nie idole. Bardzo cieszyłam się też z mojej postawy wobec wokalisty. Obojętność powinna dać mu do zrozumienia, że moja nieprzystępność jest aż tak duża, że i jego uroda mnie nie interesuje.
- Tak. A ty...? - zapytał chyba zdziwiony moim pytaniem. I dobrze. O to mi właśnie chodziło. Blondyn skakał, łapał mnie za ramię i dziubał w policzek, tylko po to żeby zwrócić na siebie uwagę i żebym znowu na niego popatrzyła. Ja jednak dalej byłam względem niego obojętna i prowadziłam konwersację z panem „jak-to-nie-wiesz-kim-jestem-?!”.
- Owszem. - odpowiedziałam zadowolona. Nie wiem jak to się stało, ale blondyn klęczał przede mną, objął mnie w biodrach i miział mnie po brzuchu swoim nosem. Nie powiem; byłam odrobinę skrępowana jego postępowaniem – yyy... On tak zawsze? Zachowuje się jak zwierze... - powiedziałam wyraźnie zaznaczając moją pretensję.
- Proszę, popatrz na mnie~ - powiedział przytulając się do mojego brzucha. To było strasznie dziwne. Mimowolnie zerknęłam na tego dziwaka. Pogłaskałam go ręką po głowie, jednak wyrażając niechęć względem jego osoby.
- Ych... okej... dobre zwierze... możesz mnie już puścić. - powiedziałam, próbując odciągnąć jego głowę ode mnie. Cała reszta zespołu nagle wybuchła śmiechem.
- Chyba się mu spodobałaś, eungkyakyakya~ - wyśmiał mnie jeden z raperów. Nawet pan Lee się śmiał. To było okropnie upokarzające.
- Ach, ale niestety musimy już iść. Innym razem... się poprzytulacie, hahaha – powiedział staruszek i zmierzył w kierunku drzwi. Chciałam też już sobie pójść, ale Taehyung wciąż nie chciał mnie puścić.
- Puszczę Cię, jak dasz mi swój numer~ - powiedział ściskając mnie bardziej. Może ci jeszcze podam mój adres, co?
- 15. - powiedziałam mu numer z dziennika. Cały zespół znów wybuchnął śmiechem, a wokalista wydął wargi i powiedział cicho „telefonu~”, po czym dodał „tylko prawdziwy numer. Jak podasz nieprawdziwy to i tak cię znajdę~” i wywalił język. - Aish... daj mi twój telefon... - wyciągnął z tylnej kieszeni spodni nowego Samsunga Galaxy III i podał mi go. Szybko dodałam się do nowej listy kontaktów i niestety wpisałam swój prawdziwy numer. Oddałam mu komórkę i w końcu wypuścił mnie z uścisku. Ukłoniłam się i powiedziałam – Annyeonghaseyo. - i odeszłam szybko w kierunku drzwi.
- Pa pa, Julciu~ - krzyknął jeszcze Taehyung.


// Yulu
Boże, ja nie chcę go tak traktować >.< jest zbyt słodziachny >.<
Troszkę OOC, ale cóż... zdarza się, jutro będzie lepiej XD

Prolog [Power Of Friendship]

Prolog
- Junhong-hyungjae, co się dzieje z B.A.P? - Zapytałam zaciekawiona. Odkąd mieli najnowszy comeback "First Sensibility", coś zaczęło mi w nich nie pasować. Martwiłam się, bo Zelo to mój najlepszy przyjaciel i szkoda było marnować jego niesamowitego talentu. Moim skromnym zdaniem, mój przyjaciel od czasu comeback'u mówił tekst, a nie rapował go.
- Dongsaeng... Przepraszam jeśli Cię zawiodłem. - Spuścił głowę w dół. Zrobiło mi się go żal, według mnie i jemu nie podobała się nowa wersja bapsów. Przytuliłam przyjaciela i próbowałam pocieszyć.
- Nic się nie dzieje, hyungje. Chcę tylko wiedzieć czemu tak zarządził wasz szef. - Powiedziałam próbując go skomfortować. Zelo przełknął głośno ślinę. - Powiedz mi proszę. Jakoś temu zaradzę. Nie chcę, żeby marnował się najlepszy raper w Korei! - Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Przez chwilkę i on odwzajemnił uśmiech, ale bardzo szybko zrzedła mu mina. Rozejrzał się po lokalu i gestem ręki pokazał mi, żebym bliżej przystawiła ucho.
- Nasz szef zrezygnował z robienia nieustraszonego B.A.P bo... Na rynku są bardziej nieustraszeni Bangtan Boys... - Brzmiała odpowiedź. Nie mogłam pojąć tego, co właśnie mi powiedział.
- Co?! Jak to?! Przecież to są rookie! - Zaczęłam się ekscytować zwracając na siebie uwagę kilku osób znajdujących się w kawiarence - Nasz szef robi zupełnie odwrotnie! Może porozmawiajcie z nim! To jest nie do pojęcia!
- Tak bywa Julia-saeng. To już nieodwracalne.
- Zobaczysz Zelo-oppa! Zemszczę się na nich za to! Jeszcze pożałują! - powiedziałam stanowczo poirytowana. Junhong zaśmiał się sarkastycznie.
- Dopóki któryś z nich ci się nie spodoba. - Parsknął.
- Mylisz się Zelo. Nie obchodzi mnie to, może mi się nawet każdy z nich podobać! I tak będę bronić najlepszego przyjaciela! Pokażę, co oznacza siła przyjaźni!


// Yulu
Nie zabijać, Zelo to tylko kumpel ;p
Wakacje przyszły to i prolog do fanficka wkroczył C;
To takie krótkie #Noyoloyulu XD
Pozdrawiaam :D